Jurek był rolnikiem i pojechał pewnego razu do miasta. Gdy załatwił już wszystkie swoje sprawy postanowił wpaść do zboru na wieczorne nabożeństwo. Gdy wrócił do swojej wioski jego żona Marta zapytała go jak było w mieście na nabożeństwie.
- Wiesz co? Właściwie to było dobrze – powiedział do żony – ale oni w tym zborze śpiewają inne pieśni niż my, nie mają starych hymnów z Pielgrzyma!
- Inne pieśni? – zapytała Marta – co masz na myśli?
- No właściwie to te pieśni są dobre, tylko inne. – odpowiedział zakłopotany Jurek
- Wyjaśnij co znaczy inne? To o czym oni śpiewają? – nalegała Marta.
Jurek chwilę się zastanawiał marszcząc czoło, po czy odpowiedział:
- Jak Ci to powiedzieć? Widzisz gdybym powiedział do Ciebie, Marta krowy poszły w kukurydzę, to byłby to hymn, oni powiedzieli by to do ciebie tak:
Marta, Marta, Marta,
Oh! Marta, Marta, Marta !!!
Oh! Marta, Marta, Marta !!!
Krowy, twoje krowy, duże krowy,
Brązowe krowy, białe krowy, łaciate krowy
Te krowy, krowy, krowy,
Poszły w kukurydzę o Marta !!!
Poszły w kukurydzę !!!
O tak! Poszły w kukurydzę!
I widzisz Marta, gdybym to jeszcze powtórzył kilka razy to byłaby właśnie ich pieśń uwielbiająca.
- Aaaaa! Rozumiem – odpowiedziała Marta.
Tydzień później młody siostrzeniec Marty i Jurka przyjechał do nich w odwiedziny z miasta, był młodym i szczerym chrześcijaninem. Gdy przyszła niedziela poszedł do małego wiejskiego zboru którego członkami byli jego wujostwo Marta i Jurek. Gdy wrócił do domu, mama zapytała go jak było na wsi, jak w zborze, czy podobało mu się nabożeństwo?
- Wiesz co mamo – zaczął młody człowiek – było dobrze ale całkiem inaczej niż u nas. Oni śpiewają hymny zamiast takich pieśni chwały jak my!
- Hymny? – zapytała go mama.
- Tak hymny, i one nie są złe, ale jakieś dziwne, no takie inne – odpowiedział chłopiec.
- Jak inne? Wyjaśnij mi synu – nalegała matka.
- O mamo! To tak jakby wujek Jurek chciał powiedzieć cioci Marcie: Marta krowy poszły w kukurydzę. To byłaby pieśń chwały, lecz oni powiedzieli by to tak:
O Marto, ma Marto dziś usłysz mój płacz
I oczy łaskawe obrócić tu racz
Jak wielką i smutną ja rzecz dziś tu widzę
Te krowy polazły znów w kukurydzę
Tajemne są drogi dla stada krów
Z poranku zwierzaki poszły gdzieś znów
Słoneczko wstało i znowu to widzę
Te krowy polazły znów w kukurydzę
A gdy już bezsilnie słów braknie i łez
Ze smutkiem zawołam, choć już o tym wiesz
Zróbmy z nich steki, bo co ja dziś widzę
Te krowy polazły znów w kukurydzę
Lecz zanim ten Boży skończy się dzionek
Wezmę te krowy na mocny postronek
Co z nimi zrobię powiedzieć się brzydzę
Lecz nigdy nie pójdą mi w kukurydzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Tutaj wpisz komentarz :)